Kolejny dzień uświadamia mi jak wielkie mam szczęście, że stoję na tym a nie innym etapie mojego życia. Nie wiem czy to dlatego, że na pewne rzeczy wciąż nie jestem gotowa, czy też może dlatego, że nie umiem kalkulować na zimno tego co się dzieje. Dla mnie świat to przede wszystkim uczucia, nie uznaję więc takich pojęć jak: „dobry czas na dzieci”, „trzeba się ustatkować” czy „komuś w końcu trzeba dać szansę”.
Mój świat nie jest sztuczny. Nie potrafię ani udawać ani oszukiwać. Najistotniejsze, że nie jestem w stanie oszukiwać siebie. To chyba kluczowa zasada, która kieruje moim życiem. Nie jestem jak kłoda na rzece, która płynie zgodnie z nurtem wody. Jestem wodą, która sączy się korytem i nie rozważa nad tym, że mogłaby przestać płynąć.
Nie może.
Dlatego ja płynę. Zgodnie ze swoją duszą, wbrew temu czego chce ode mnie społeczeństwo. I nie do końca dlatego, że mam jakiś szczególny plan dotyczący mojego świata.
Po prostu nie szukam na siłę uczuć których wokół mnie nie ma. Nie marzę o dziecku, bo nie znalazłam miłości swojego życia. Spotykam mężczyzn, ale nie zakochałam się z wzajemnością. Wiem, że ludzie twierdzą iż miłość wcale nie jest najistotniejsza, ale jak mogę dzielić z kimś świat, myśląc że wcale tego nie chcę? Bo powinnam? Bo muszę mieć rodzinę?
Za jakiś czas kiedy miną mi wszelkie pozytywne uczucia, a rutyna zdominuje moją rzeczywistość, będę patrzyła w twarz człowiekowi i marzyła o samotności.
Nie chcę potykać się o czyjeś ciało i słuchać słów skierowanych w pustą przestrzeń. Nie chcę żyć w samotności z drugim człowiekiem i nie chcę przekonywać samej siebie, że tak przecież żyje każdy.
Ja nie jestem każdym. Nie umiem oszukiwać. Nikt nie zasługuje by być oszukiwanym. Przede wszystkim nie mogę oszukiwać samej siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz