czwartek, 12 marca 2015

Nie można siebie wciaż krzywdzić...



Nie można wciąż siebie krzywdzić.
Oszukiwać, że rzeczywistość nie ma znaczenia. Łudzić się tworami, które roją się tylko w jednej głowie. Nikt ich nie widzi, nawet gdyby ktoś posiadł klucz dostępu, okazałoby się że to tylko niezrozumiały szyfr. Wytwór myśli, złudzeń którymi się karmimy i nic więcej. Wyobraźnia ma to do siebie, że pozwala się kształtować i wyginać, tworzy twory i światy, które całkowicie odległe są od prawy. 

Prawda to fakty. To rzeczywistość, którą bez problemu da się ująć w ramy czy opisać w kilku zdaniach. Jestem człowiekiem, szczęśliwym. Nie wiem czego oczekuje ode mnie świat, wiem jedynie co mogę osiągnąć, co mogę zrobić jako ja. Nie przeskoczę ograniczeń, nie pójdę nawet o krok dalej, nie pójdę nigdzie. To nie efekt tchórzostwa…to brak nóg sprawia, że nie zapędzam się w nieznane rejony. Nie dam rady wędrować po ścieżkach, chociaż mówią, że przejść je może każdy. Każdy? Ja nawet nie widzę ścieżek, dla mnie one nie istnieją. Jak mam je przejść, jak mam dojść do celu, jeśli nie widzę przed sobą przestrzeni. Nie jestem tym kim powinnam być. Zmieniono mój kod, teraz trudno mi ocenić, jak wyglądałby mój świat gdybym nie miała zmienionego kodu. Kiedy umrę przestanę się męczyć. Nie będę już zastanawiać się czy świat mógłby być inny. Czy ja mogłabym być kimś innym? Czy mogłabym żyć normalnie.

wtorek, 10 marca 2015

Szary cień

Szary cień przemykał sprytnie przy ciele mężczyzny. Z zewnątrz wyglądało jakby go otulał, okrywał jego ciało i zrzucał bezpieczną zasłonę na umysł. W rzeczywistości, cień człowieka pochłaniał. Wciągał go bezwiednie narzucając mu swoje panowanie. Cień był niezwykły, pojawiał się nawet w ciemnościach, sprawiając że czerń była jeszcze bardziej głęboka, niczym wnętrze czarnej dziury. Ciało mężczyzny próbowało się bronić. walczył, ale ta walka nie przynosiła żadnych rezultatów.
-Odejdź-krzyczał mężczyzna. Czuł że pod powiekami zbierają mu się łzy. Był całkowicie bezsilny. I mimo swojej mężnej postury, nie mógł przecież wygrać z cieniem. Cień nie był materialny a jego dominacja nie była możliwa do zwalczenia. Na pewno nie za sprawą działania mięśni.
Cień milczał. Nigdy nie mówił. Nie wydawał z siebie dźwięku który można by nazwać głosem, a jednak przesyłał do wnętrza człowieka myśli, które kiełkowały w przerażonym umyśle jak chwasty na nieuprawianej ziemi..
-Nic nie ma sensu-zaczynał powtarzań mężczyzna, a później zastanawiał się dlaczego w jego głowie jest taki bałagan. Dlaczego nie potrafi nad niczym zapanować i czy faktycznie to życie, nadane mu bez jego woli było zupełnie stracone?
-Na co to wszystko, na co każdy pusty dzień. Dlaczego ja tu jestem?
Mężczyzna spacerował szybkim krokiem, a cień przesuwał się tuż za nim. Szedł spokojnie i majestatycznie, dumny z panowania które zdobył nad człowiekiem. Przed cieniem się nie ucieka. Przed cieniem nie ma ucieczki...