Chyba się trochę pogubiłam. Chciałabym wierzyć w to co piszę, ale nie łatwo oszukiwać samą siebie. Wkrótce przestanę go widywać. Piotr na dobre odchodzi z mojego życia i zastanawiam się…
Wciąż myślę o tym co jest w naszych głowach i o tym jak dziwnie potoczyły się nasze losy. On ma teraz rodzinę, dziewczynę i dziecko, a ja coraz bardziej boję się, że odchodzi…
Może to najlepsze co może mi się teraz przytrafić…bo ciągła obecność mężczyzny którego się kocha jest chyba równie trudna co myśl o skończeniu relacji. On traci dobrą znajomą, a ja…co tracę ja?
Mężczyznę mojego życia? Wybawcę? Przyjaciela? A może tylko wyobrażenie o miłości, która tkwi w mojej głowie?
Biorąc pod uwagę obecną sytuacją, może tak będzie lepiej.
Tylko kiedy myślę, o relacji która nas łączy…a jeśli to
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz