czwartek, 28 listopada 2013

Miłość ponad wszystko!



  Miłość...
     
       Wydawałoby się, że miłość potrafi zmieniać życie. Wielkie wzloty, które unoszą człowieka na wyżyny światów, gdzie mógłby niemalże walczyć wręcz ze smokami, by tylko ocalić ukochaną osobę. To takie niesamowite i pełne wrażeń. Uśmiech, który wyzwala siłę do życia. Słowa, które znaczą więcej niż kiedykolwiek mogłyby wyrażać. Oddech, który nie daje zamknąć się w dłoni. Cud, który niemożliwy jest do ogarnięcia.

    Emocje istnieją tylko w danym człowieku, a przelane na papier nosi zdecydowane znamiona infantylności i banału. Ten, kto nie przeżył tego szaleńczego porywu serca, nie wyobraża sobie jak bardzo człowiek potrafi oszaleć. Mamić się wizjami, które w zasadzie nie znaczą nic...

    Po pewnym czasie następuje przebudzenie. Druga osoba zmienia życie, ale nie zawsze tak jakbyśmy tego chcieli. Ingeruje w naszą przestrzeń i mimo woli robi nam pranie mózgu. Czasami świadomie kreuje nas pod swoje standardy, obrabiając delikatnie materiał niczym rzeźbiarz podatne tworzywo. Nie ważne czy dzieje się to z premedytacją czy też wypływa z podświadomości, której nie kontrolujemy, bo efekt bywa ten sam, bez względu na intencje. 
       Bardziej liczy się to, co powinniśmy czuć czy myśleć niż to, co naprawdę w nas jest. O ile to faktycznie jest miłość, burze, będą występować na przemian ze zjawiskowymi wschodami słońca. Towarzyszyć nam podczas każdego dnia, ale to już nie będzie miało znaczenia. Nic już nie będzie ważne, poza świadomością, że tego faktycznie chcemy. Bez różnicy czy dobrze, czy źle...istotne, że z daną osobą.

Niestety w większości przypadków miłość nie nie ma wcale. Lęk przed samotnością, pragnienie stworzenia podstawowej jednostki społecznej, przymus realizacji potrzeb fizjologicznych, a przede wszystkim silnie wpojone do głowy przesłanie, że „zawsze lepiej kogoś mieć niż być samemu”.

Przecież to takie oczywiste, takie proste, takie zwierzęce.

Niekiedy historie miłosne okazują się bardziej nużące i przygnębiające niż mowy polityków w sejmach wszelakich krajów. Być może dlatego, że pokłada się w nich tak znaczące nadzieje, z założenia bowiem powinny być prawdziwe i wzniosłe. Później okazuje, że jest z nimi dokładnie tak samo jak z najlepszym daniem. Płaci się krocie za posiłek. By go przygotować trzeba sprowadzić najlepsze produkty, wyszukuje się przy tym skomplikowanych i pracochłonnych przepisów. Danie owszem jest pyszne, nie da się temu zaprzeczyć. A po upływie ulotnej niemalże chwili, wychodzi z nas w postaci ludzkiego gówna. Czy to chleb suchy z wodą, czy to trufle z kawiorem, zawsze kończy się tym samym.

Rzadko spotyka się ludzi, którzy po wyeliminowaniu strachu, którego głównym przesłaniem jest obawa przed nie znalezieniem nikogo lepszego, świadomie wkroczyliby drugi raz do tej samej rzeki. Po prostu, to nie jest to. Najlepszym sposobem by przetrwać, o ile w ogóle dopuścimy do naszej świadomości tę niewygodną myśl, jest mamienie się. Ułuda jest najistotniejsza, byle tylko dało radę do śmierci. Potem to już jakoś będzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz