Miłość...
Wydawałoby
się, że miłość potrafi zmieniać życie. Wielkie wzloty, które unoszą człowieka
na wyżyny światów, gdzie mógłby niemalże walczyć wręcz ze smokami, by tylko
ocalić ukochaną osobę. To takie niesamowite i pełne wrażeń. Uśmiech, który
wyzwala siłę do życia. Słowa, które znaczą więcej niż kiedykolwiek mogłyby
wyrażać. Oddech, który nie daje zamknąć się w dłoni. Cud, który niemożliwy
jest do ogarnięcia.
Emocje istnieją tylko w danym człowieku, a przelane na papier nosi
zdecydowane znamiona infantylności i banału. Ten, kto nie przeżył tego
szaleńczego porywu serca, nie wyobraża sobie jak bardzo człowiek potrafi
oszaleć. Mamić się wizjami, które w zasadzie nie znaczą nic...
Po pewnym
czasie następuje przebudzenie. Druga osoba zmienia życie, ale nie zawsze tak
jakbyśmy tego chcieli. Ingeruje w naszą przestrzeń i mimo woli robi nam pranie
mózgu. Czasami świadomie kreuje nas pod swoje standardy, obrabiając delikatnie
materiał niczym rzeźbiarz podatne tworzywo. Nie ważne czy dzieje się to z
premedytacją czy też wypływa z podświadomości, której nie kontrolujemy, bo efekt
bywa ten sam, bez względu na intencje.
Bardziej liczy się to, co powinniśmy
czuć czy myśleć niż to, co naprawdę w nas jest. O ile to faktycznie jest
miłość, burze, będą występować na przemian ze zjawiskowymi wschodami słońca. Towarzyszyć
nam podczas każdego dnia, ale to już nie będzie miało znaczenia. Nic już nie
będzie ważne, poza świadomością, że tego faktycznie chcemy. Bez różnicy czy
dobrze, czy źle...istotne, że z daną osobą.
Niestety w
większości przypadków miłość nie nie ma wcale. Lęk przed samotnością, pragnienie
stworzenia podstawowej jednostki społecznej, przymus realizacji potrzeb
fizjologicznych, a przede wszystkim silnie wpojone do głowy przesłanie, że „zawsze
lepiej kogoś mieć niż być samemu”.
Przecież to
takie oczywiste, takie proste, takie zwierzęce.
Niekiedy historie
miłosne okazują się bardziej nużące i przygnębiające niż mowy polityków w sejmach
wszelakich krajów. Być może dlatego, że pokłada się w nich tak znaczące
nadzieje, z założenia bowiem powinny być prawdziwe i wzniosłe. Później okazuje, że jest z nimi dokładnie tak samo jak z najlepszym
daniem. Płaci się krocie za posiłek. By go przygotować trzeba sprowadzić
najlepsze produkty, wyszukuje się przy tym skomplikowanych i pracochłonnych przepisów.
Danie owszem jest pyszne, nie da się temu zaprzeczyć. A po upływie ulotnej niemalże chwili, wychodzi z nas w postaci ludzkiego gówna. Czy to chleb suchy z wodą, czy
to trufle z kawiorem, zawsze kończy się tym samym.
Rzadko
spotyka się ludzi, którzy po wyeliminowaniu strachu, którego głównym
przesłaniem jest obawa przed nie znalezieniem nikogo lepszego, świadomie
wkroczyliby drugi raz do tej samej rzeki. Po prostu, to nie jest to. Najlepszym
sposobem by przetrwać, o ile w ogóle dopuścimy do naszej świadomości tę
niewygodną myśl, jest mamienie się. Ułuda jest najistotniejsza, byle tylko dało
radę do śmierci. Potem to już jakoś będzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz