niedziela, 12 stycznia 2014

Opowieść...

      Opowieść jest pewnym, całkowicie hermetycznym światem. Nic z zewnątrz nie ma do niej dostępu, a jedyne co wydostaje się na zewnątrz, to przetrawione, ludzkie emocje. Czasami zupełnie nie adekwatne do historii, związane raczej ze sposobem narracji, z barwą słów i stylem opowiadającego, niż z treścią, która w opowieści zawsze powinna stać na pierwszym miejscu. To ona niesie w sobie najistotniejszy sens, reszta jest tłem, które mami nasze zmysły. Budzi  wątpliwości i odbiera nam pewność, co jest czym, tak naprawdę. Gdzie właściwie leży sedno sprawy? I czy faktycznie odbieramy sygnały, które wysyła do nas opowiadający?  W każdej historii pojawiają się bohaterowie. Czasem jest ich kilku, czasem tylko jeden. Samotnie, na barkach dźwiga los całego świata, włożony w tym przypadku, w jedno tylko istnienie. Głównym zadaniem odtwórców głównych ról jest manipulacja naszymi uczuciami. Zasada ich działania jest prosta. Mają właściwie tylko jeden cel. Przywiązać nas do „Człowieka Stworzonego ze Słów”, na tyle mocno, byśmy bez chwili zastanowienie, gotowi byli podążać za nim, do ostatniej karty jego losu. Do momentu, w której poza osamotnioną czarną kropką zapanuje niczym niezmącona biel. Otchłań bez właściciela, gotowa przyjąć na siebie kolejne losy, innego zupełnie już bohatera. Czasem tylko nie uświadamiamy sobie, że powieść w rzeczywistości, nie mówi o bohaterze, tylko o autorze…
                           







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz